Abstrakt: | Już sam tytuł filmu Andrzeja Barańskiego z 1991 roku: Nad rzeką, której
nie ma, kieruje uwagę w stronę krajobrazów utraconych. „Chłopacki
raj”, który bohaterowie mają pożegnać wraz z wkroczeniem w dorosłość,
ulokowany jest pośród zwyczajnych parkowych ławek i nieużywanych pomieszczeń
gospodarczych, w miejscach, gdzie dobrze się pije i dobrze się
marzy, w pewnym wyjątkowym miasteczku – miasteczku jak każde inne.
Na pierwszy rzut oka historia Admirała, Atamana, Wodza i Paszy wpisuje
się w model tradycyjnej coming of age story, skupionej wokół radości i rozczarowań
młodzieńczego wieku. Nad rzeką, której nie ma unika jednak
pułapek, na jakie narażony jest film gatunkowy, dystansując się w równym
stopniu od dydaktyzmu, co od naiwnej nostalgii za „starymi dobrymi czasami”.
Duża w tym zasługa przestrzeni – banalnej na pozór prowincji, która
czasami ogranicza bohaterów, incydentalnie jednakże jawi się im jako
wyśniona daleka kraina, gdzie spełniają się najgorętsze marzenia młodości.
Plenery z filmu Barańskiego dyskretnie grają z pejzażową konwencją
opowieści o dorastaniu, ani to w pełni ją utwierdzając, ani negując. |