Abstrakt: | Profesora Kazimierza Ślęczkę (podówczas zresztą docenta doktora, jeszcze
bez magicznego ,,hab.” przed nazwiskiem) pamiętam jako entuzjastę
idei postępu w filozofii. W jego postawie (zauważyłem to, co prawda, dużo
później) można było dostrzec wyraźny ślad duchowego pokrewieństwa
z Pierre’em Teilhardem de Chardin. Obaj z pierwszego wykształcenia byli
geologami; ze studiów przyrodoznawczych wnieśli więc w swój drugi, właściwy
zawód — filozofię — szczególny typ kultury umysłowej przyrodnika-
intelektualisty. Jego cechy charakterystyczne, które dało się dostrzec
także u Kazimierza, to: fascynacja prawdą materialną, dowiedlną empirycznie,
ale równocześnie — ogromny szacunek i zaufanie do spekulatywno-
logicznych metod budowania abstrakcyjnych schematów teorii, wyjaśniających
strukturę rzeczywistości na głębszym poziomie niż empiryczny.
Do tego doszło jeszcze coś równie ważnego: wysoki stopień usystematyzowania
wiedzy o budowie utworów geologicznych zaowocował głęboką wiarą
w istnienie i poznawalność tego rodzaju prawdy, którą — w odróżnieniu
od prawdy przedmiotowej — należałoby nazwać prawdą strukturalną; chodzi
o prawdę odnoszącą się do najgłębszego, najbardziej fundamentalnego
poziomu uporządkowania rzeczywistości. Codzienny kontakt naukowo-
poznawczy ze światem nieożywionej przyrody sprzyja bowiem utrwaleniu
przekonania, że świat jako całość jest harmonijnie zorganizowaną, zintegrowaną
jednością; a jeśli tak, to — w szczególności — wszystko ma swój
sens. |