Abstract: | Tytuły tomików poezji Ewy Lipskiej zawsze budziły zdziwienie. Jedne szokowały swym buchalteryjnym wyrachowaniem, uległym jakby nawykom antologijnej ewidencji kolejnych zbiorów: Wiersze (1967),Drugi zbiór wierszy (1970), aż do Piątego zbioru wierszy (1978), inne, równie lapidarnie skrojone, przyciągały semantyczną rozrzutnością i przewrotnością, umiarem i rozpasaniem jednocześnie: Przechowalnia ciemności (1985), Wakacje mizantropa (1993), Stypendyści czasu (1994). Także tomik Ewy Lipskiej z 1996 roku Ludzie dla początkujących zdaje się sankcjonować dysonansowe reguły tego pisarstwa: skromności i nonszalancji, powagi i ironii, jakich nie brakowało w tomach go poprzedzających. To poetka umiejąca godzić różnorakie antynomie: postaw i spojrzeń oraz towarzyszących im dykcji, znająca tajniki konfrontacji odległości przestrzennych i miar czasowych. W tej globalności ujęć poetyckich nigdy nie zabrakło partykularnych rozwiązań, praktyk detalicznych. Makroperspektywę oglądu świata dzielnie wspomagały mikro‑projekcje spojrzeń. Maksymalizm i minimalizm wpisane są niejako w projekt poetycki autorki zbioru Miasteczko Świat. |