Abstrakt: | Rozumowanie teologiczne oparte na modelu jest obecne w wielu dziedzinach
współczesnej teologii. Swoje uzasadnienie czerpie ono m.in. z książki I. Barboura
Mity, modele, paradygmaty, w której Autor uprawomocnia stosowanie „modelu” –
pojęcia wywodzącego się z nauk nowożytnych – w teologii. Podstawową zasadą tego
uprawomocnienia jest analogia. Jacek Kempa w swoim artykule Relacje między modelami
w soteriologii. Glossa do dyskusji o komplementarności” przedstawił właśnie
takie rozumowanie teologiczne. Jego artykuł stał się inspiracją dla mojej polemiki
z samą ideą stosowania modeli w teologii. Mój sprzeciw jest fundamentalny. Otóż
wraz z zastosowaniem pojęcia „model” teologia przyjmuje „z dobrodziejstwem inwentarza”
cały paradygmat nauki nowożytnej i swoje rozumowania prowadzi wewnątrz
zasad logiki matematycznej. Twierdzę, że zastosowana przez Barboura analogia
jest nieuprawniona, bo model jako kategoria matematyczna nie tworzy dobrego
punktu wyjścia do analogii. Ważnym wątkiem w książce Barboura jest metafora.
Udowadnia on, że metafory są po prostu modelami i właśnie jako modele odzyskują
w nauce, a zwłaszcza w teologii, pełnoprawne miejsce. Jest to rozumienie metafory
charakterystyczne dla filozofii analitycznej. Zupełnie inaczej analizują metaforę
dwudziestowieczni filozofowie europejscy. Dla nich metafora jest pełnoprawnym
i pierwotnym wyrazem ludzkiego języka. Sądzę, że teologia nie powinna uznawać
metafor za modele, ale iść za analizami hermeneutyki europejskiej. Przedstawiony
tu mój sprzeciw wobec używania modeli w teologii oraz interpretowania metafor
jak modeli jest przyczynkiem do odpowiedzi na zasadnicze pytanie metodologiczne:
czy myślenie w paradygmacie nauki nowożytnej, którego najwyższą formą jest
matematyka, może stać się myśleniem własnym teologii? Według mnie ‒ nie. Takie
myślenie jest czysto przedmiotowe i formalne. Nie ma w sobie żadnego otwarcia na
to, co podmiotowe, ani na to, co zmysłowe. Tym bardziej nie jest w stanie posłużyć
do wypowiadania „prawdy o Bogu”. |