Abstrakt: | Pycha i bogobójstwo, ideologie krwawe i wodzące na bezdroża, neoherezje,
zepsucie serca i obłędna głupota rozumu nie muszą być ostateczne – i w najgłębszym
eschatologicznie wymiarze takie nie są. Nie do bezbożności należy
ostatnie słowo i nie w nieobecności Boga dopełniają się dzieje doczesności.
Alfą i Omegą wszechrzeczywistości jest Chrystus. Nie oznacza to jednak, że
bezbożności odjęta zostaje apokaliptyczna groza i śmiercionośna powaga.
Ludzkie osiągnięcia – także te z najwyższej półki sukcesów indywidualnych
i społecznych – cechuje niesłychanie skomplikowana, trudna do wyjaśnienia
ambiwalencja. W wielu wymiarach dobre i pożyteczne, mogą jednak podstępnie
dokarmiać pychę, budować mury między ludźmi i między człowiekiem
a Bogiem, mogą służyć bezbożności. Tak bywa z modernizacją, postępem,
demokracją, inteligencją, przemyślnością, a nawet z pragnieniami dotyczącymi
religii.
To ważna konstatacja i lekcja pokory. Przenikliwie ujął to kardynał Ratzinger
20 stycznia 1978 roku w monachijskiej katedrze: „Mur […] nie został
obalony po prostu przez wielkie osiągnięcia ludzi – te jeszcze go tylko podwyższały;
został obalony przez Tego, który na świat przyniósł miłość Boga
i który na Krzyżu wycierpiał także ludzkie osiągnięcia [sic! – J.S.]. Musimy
więc szukać innej drogi”107.
To droga nie nasza, to Jego droga. A Jego drogi nie są naszymi drogami
(por. Iz 55,8-9). Drogi wyłącznie nasze, przemierzane bez Niego, łatwo mogą
stać się labiryntem bez wyjścia, a nasze osiągnięcia murami na kształt wieży
Babel. Dlatego nieustannie i cierpliwie ponawiany wysiłek szukania Boga
i Jego dróg. Nawracające serca podporządkowanie Mu bezwarunkowo całej
rzeczywistości naszego świata jest szukaniem owej „innej drogi”, zgodnie
z radą Josepha Ratzingera–Benedykta XVI.
Trzeba pozwolić Logosowi nacinać sykomorę naszej pogańskiej pychy108 –
oto podstawowa rada Benedykta XVI. Przycinane znów się zazieleni – succisa
virescit109[...] |