Abstrakt: | Ktokolwiek był w Neapolu, nie narzeka na brak wrażeń. Mnogość atrakcji potwierdzają niezliczone relacje podróżnych, szczególnie zaś malownicze wspomnienia romantyków. Kiedy jednak czyta się te opisy w większej dawce, to skonać można od śmiertelnej tyranii powtórzeń: te same miejsca, widoki, wrażenia. Nawet śmiałkowie, którzy opuścili miasto, by wspiąć się na wierzchołek groźnie dymiącego wówczas Wezuwiusza, opowiadają niemal tę samą historię: droga przez winnice ku pokrytemu lawą pustkowiu, odpoczynek w domku pustelnika, wpis do księgi pamiątkowej i łyk wina Lacrima Christi, cudowna panorama miasta, a wreszcie spojrzenie w czeluść krateru, który wszystkim kojarzył się z piekłem. Niemiec czy Francuz, Mickiewicz czy Słowacki, prawie bez różnicy, jakby wykupili bilet na tę samą wycieczkę. Nie inaczej dzieje się u podnóża góry, gdzie wydeptane ścieżki niezawodnie wiodą do Pompei, Herculanum, Jeziora Agnano czy na grób Wergiliusza, łódki na przystani zapraszają do Lazurowej Groty, stateczki zmierzają na Capri, a przy każdym ze wskazanych przez bedeker przystanków czekają powozy, stragany z pamiątkami i gromada usłużnych cziczeronów. |