Abstrakt: | "Nazwy rzek w tytułach rozlicznych powieści, opowiadań, wierszy
nikogo nie dziwią. Dla zastępów pisarzy są nie tylko znakiem
skrupulatności obiektywisty przedstawiającego wycinek świata godny
obmapowania, choć i tej powinności się nie wyrzekają. Rzeki na
literackich mapach nie mają jednak tej samej rangi reprezentacji co
na kartograficznych planszach, pisarze nie chcą bynajmniej zastępować
kartografów w wiernym odwzorowywaniu wycinka rzeczywistości,
który zakreślają swym piórem. Między prawdą a zmyśleniem
rozpościera się spora połać możliwości do ogarnięcia. Dla pisarzy,
poetów każda rzeka, nawet ta bezimienna, to rzeka z ich widzeń,
domysłów, z przeczuć, ze wspomnień, z imaginacji wypływająca. To
rzeka pełna lirycznych urzeczeń, i to zarówno twórców, którzy pilnie
wypatrują zbliżającego się nieuchronnie ujścia, jak i dla poetów
dopiero co wstępujących w jej bystre nurty. Czasem więc próżno jej
szukać na planszach map, w skorowidzach atlasów czy podróżnych
bedekerów. Hydronimy w literaturze pozostają kwestią podwójnie
umowną; po pierwsze, z racji przypisanego im kontraktowego charakteru
nazwy prymarnej, motywowanej historycznie, geograficznie,
kulturowo, i po wtóre, na mocy licentia poetica, zezwalającej na
nazewniczą swobodę, nominalną wariację. (...)" (fragm.) |