Abstrakt: | Autor próbuje pokazać, jak poprzez skomplikowane operowanie obrazami oka, mgły, sceny widzenia i tego, co jest widziane, Beckett stwarza matrycę ruchu, który wytwarza figury, gdzie to, co nie da się przedstawić (mimetyczność jako taka), przybiera postać relacji między figurami, zacierającymi jedna drugą, to znaczy wytwarzającymi „zamęt”, który jednak sam nie może uniknąć stania się figurą. Ponieważ zatarcie takie jest możliwe tylko za pomocą jakiejś figury (widzianej kobiety, sceny widzenia itp.), która ulega wymazaniu lub, mówiąc inaczej, zniszczeniu w procesie przekształcania tła tej figury w figurę, wymazana figura zawsze pozostaje obecna w tle przekształconym w figurę właśnie jako jej tło — po tym jak proces wymazywania usuwa wszystko, co zmysłowe/rozumowe z figury, pozostaje ona jako resztka, czysta różnica, ślad, czy też, ujmując
rzecz bardziej precyzyjnie, jako samo odciskanie się śladu (ruch mimesis). Stąd też możemy
powiedzieć, że nie istnieje tu tło jako takie, a także to, że jedynym „tłem” wszystkich figur są
zachodzące między nimi różnice — w procesie wytwarzania, czyli nieskończonego powtórzenia
(czym innym jest literatura?), figura zawsze może się stać tłem swego tła, aby w ten sposób
przekształcić owo tło w figurę. |