Abstrakt: | Intryga komedii została zawiązana, ciekawość widzów — pobudzona.
Właśnie przed chwilą bohaterowie opuścili scenę, by działać za jej kulisami, a wtedy wystąpił przodownik chóru, kierując swoje słowa — w imieniu autora — bezpośrednio do publiczności:
A teraz, widzowie, szczerą prawdę wam powiem,
Klnę się na Dionizosa, mego wychowawcę.
Monolog koryfeusza często wymierzony bywał w rywali autora, którzy razem z nim stanęli w konkursowe szranki. Z jego pomocą komediopisarz zabiegał o względy publiczności, apelował o przychylność przy wyborze najlepszego utworu. Pochlebstwa często mieszały się z przytykami, bo przecież widzowie zawsze mieli coś na sumieniu, choćby to, że na poprzednich Dionizjach nagrodzili nie tę sztukę, która na to zasługiwała. (Fragment tekstu) |