Abstrakt: | Pierwotnie esej ten miał być palinodią. Ale palinodię, jako odwołanie tego, co autor napisał, pisze właśnie sam autor. Tak jak Stesichoros, czyli właściwie dorycki liryk Tyzjasz z sycylijskiej Himery, napisał odwołanie swej narracyjnej pieśni o Helenie. Ta legenda propagowana przez Platona, dotycząca raczej samego terminu teoretycznoliterac-
kiego palinodii, niźli samego poety, głosi, iżby Stesichoros zaraz miał oślepnąć, gdy opisał w swym utworze boską Helenę jako wiarołomną żonę Menelaosa i rozpustnicę biegającą za Parysem. Nie była Helena wywłoką, przekonał się dumny cytaroda, gdy został ślepcem. Teraz musiał opowiadać o cieniu czy zjawie, spoza doznań wzrokowych jednakowoż, która zamiast królowej Sparty wsiadła na okręt z księciem Ilionu, a nie o arcycielesnej kobiecie. Zeus, jej ojciec domniemany czy też prawdziwy, nie pozwolił, jak się okazuje, kpić z córki legitymującej się boskim pochodzeniem, wszystko jedno, jak się prowadziła.
Nie mogłem zatem napisać palinodii Pokrzywy, bo nie byłem jej autorem. Esej Aleksandra Nawareckiego pt. Pokrzywa mnie denerwował: sądziłem prawdopodobnie, że ruderalnie bytująca i byle gdzie rosnąca pokrzywa nie zasługuje na pochwałę literacką, że cierniom i chwastom laudacja się nie należy. Byłem rzekomo po stronie Izajaszowej wzniosłej mesjańskości, która pokrzywą gardziła. Moim następnym problemem było również pytanie o granice interpretacji, które autor Pokrzywy jawnie, jak wówczas utrzymywałem, przekroczył.
Nie mając możliwości ogłoszenia palinodii, postanowiłem napisać Antypokrzywę. Ile jednak z mojego nastawienia „anty” pozostało, okaże się niżej. Wszelako nie zmieniłem tytułu, gdyż sam chciałem, wyznaję to teraz bez zażenowania, być autorem pokrzywowego szkicu, choć teraz pokornie opatrzonego dialektycznym słówkiem „anty-”. |