Abstrakt: | "Cóż naturalniejszego — powiedzą niektórzy —jak zastanawiać się
nad tym problemem w sytuacji, gdy ktoś uważa, że powinien na
przykład prosić o wybaczenie za cokolwiek, zamiast właściwymi
słowami powiedzieć tak, jak by wypadało: „dziękuję” w krótkim
wystąpieniu na uroczystości przyznania doktoratu honoris causa', nie
można ani prosić o wybaczenie, ani go udzielać, nie usiłując pojąć, nie
próbując wyjaśnić, co się chce wyrazić, kiedy się mówi o „wybaczeniu”,
i co „przebaczając”, można uczynić. To dokładnie tak samo jak
z doktoratem honoris causa', nie powinniśmy móc ani go przyznawać,
ani go odbierać bez zastanowienia i nie odpowiedziawszy — przynajmniej
implicytnie — na pytanie: „Co to takiego doktorat honoris
causa"! Dlaczego, w jakim celu od tak dawna aż po dzień dzisiejszy
hołduje się takim rytuałom? Skąd pochodzi i co oznacza ta międzynarodowa,
ale przede wszystkim europejska tradycja, niewątpliwie
równie stara i równie szacowna jak najdawniejsze wszechnice Europy?
Na czym polega przykładność (egzemplaryczność) tego tytułu? W jakim
stopniu obarcza odpowiedzialnością tych, którzy go przyznają,
ale i tych, którzy go przyjmują, w tym, co dotyczy ich osobiście
i w tym, co poza ich osobę wykracza?” (fragm.) |