Abstract: | Można zapytać w sposób uczony i chłodny: Czy wspólnotowa
(„polityczna”) aktywność bądź wspólnotowy („polityczny”)
dystans, „polityczna” neutralność (fraza ta jest zaiste oksymoronem!)
są właśnie „politycznym” zaangażowaniem twórczej
wyobraźni i fantazji pisarza /artysty ? Czy są jednoznacznym
wprzęgnięciem tego, co kreatywne, witalne, tętniące życiem
i pulsem krwi do szalonego, pędzącego na złamanie karku rydwanu społecznych potrzeb, oddziaływań, oczekiwań, walk?
I drugie pytanie: Czy owo zaangażowanie w sprawy wspólnoty,
zaangażowanie wspólnotowe, a nie „polityczne”, bądź szlachetny
dystans do nich są od razu zdradą sztuki, wiarołomstwem
kreatora/poety?
Szkic jest skromną próbą odpowiedzi na postawione tu pytania
— przede wszystkim z perspektywy lektur Jungeriańskich,
a także krokiem ku szerszemu zmierzeniu się z myślą Jüngera
w kontekście fenomenu wspólnoty (nie w aspekcie problematyki
politologicznej!). Unikam przymiotnika „polityczny”, stawiam
go w cudzysłowie, bo interesuje mnie wspólnota w polis,
a nie polityka.
Bez wątpienia chodzi w moim szkicu o wspólnotowy, a nie
„polityczny” namysł niemieckiego pisarza. Od razu muszę się
zastrzec, że skoro unikam dyskursu politologów i socjologów,
siatek i sieci pojęć historyków systemów politycznych i specjalistów
od dziejów idei, wpadam w tak zwany „dyskurs nienormalny”
(termin odsyła do książki Richarda Rorty’ego). A więc
dyskurs odpadający od świata systemów kryterialnych, „mierzalnych”,
czyli nie zamierzających pretendować do nobilitacji
kryteriów, które są jasne, przejrzyste. (Owo pyszne szlachectwo
jasnych kryteriów jest mi zgoła obce). |